„Chętnie poświęcimy wszystkie nasze możliwości budowaniu lepszego jutra”
Najbardziej wzruszający dowód przywiązania uczennicy do uniwersyteckiego mistrza złożyła Natalia podczas okupacji, gdy osiągnąwszy pewną stabilizację po wysiedleniu do Generalnej Guberni, zaczęła szukać profesora i nawiązała z nim kontakt listowny (Pollak był w Warszawie m.in. rektorem tajnego Uniwersytetu Ziem Zachodnich).
Zmagając się z codziennymi trudnościami i wojenną niedolą marzyli o wspólnym budowaniu lepszego jutra, pragnąc poświęcić temu celowi wszystkie siły.
Kraków 13 II 1942 r.
Wielce Czcigodny Panie Profesorze!
[…] Wysiedlono nas 10 XI 39 i nie mogę skarżyć się od tego czasu na brak wrażeń. Robię to samo co w P.[oznaniu], oczywiście muszę grać piano [Natalia informuje w ten sposób prof. Pollaka o tajnym nauczaniu], aby się nie narażać niemuzykalnym sąsiadom, którzy nie rozumieją tego rodzaju aspiracji. […] Stale staram się o pogłębienie studiów, […] z antykiem oraz z średniowieczem zżyłam się jeszcze mocniej.[…] [wolny czas] poświęcam lekturze i to mnie krzepi, zwłaszcza teraz, gdy w pokoju , który zajmujemy, nie ma nigdy ponad 12 stopni. Właśnie co zdążyłam się wyleczyć z zapalenia ucha i krtani, ale te epizody codzienności traktuję z humorem, uśmiechając się ku przyszłości, bo przecież wojna wiecznie trwać nie będzie. Gdy Bóg pozwoli, że spotkamy się znów na terenie u.[niwersytetu], ileż to będzie zapału do pracy.
W ogóle stwierdzam, że jesteśmy widać rasą twardą, skoro trudy wojenne uczą nas na przekór dzisiejszości, że życie jest piękne i warto się poborykać dla lepszego jutra.
[…] Czy uratował Pan Prof. choć jakąś część ze swego cennego księgozbioru?
[…] Zawsze z największą radością wspominam lata pracy pod światłym i życzliwym kierunkiem Czcigodnego Pana Profesora.
Łączę wyrazy czci i poważania
Natalia Tułasiewicz
19 II 1942 r.
Szanowna Pani!
Bardzo Pani dziękuję za pamięć i list. […] Widzę z listu, że Odyssea Pani jest wcale urozmaicona. Kto wie, czy nie należałoby spisać jej choćby w formie szkicu – pamiętnika poczynając od najdawniejszych z jesieni 1939 r. przeżyć. Wspomnienia takie utrwalone będą miały dla Pani nieocenioną wartość ściśle osobistą i rodzinną – ale może także i ogólniejszą.
[…] Jakże to pięknie, że Pani studiów nie zaniedbuje, że Pani czyta w wolnym czasie.
[…] Ja również pracuję dość ciężko – wróciłem do zajęć z czasów 1914 r. Uczę języka polskiego i korespondencji handlowej, […] pomagam trochę w gospodarstwie domowym, zabiegam o środki do życia, o artykuły żywnościowe. […] trochę czasu poświęcam lekturze a zbyt mało niestety moim właściwym studiom. […] Gdybym w mojej specjalności nie mógł teraz nic robić czułbym się załamany.
[…] W lipcu 1939 roku przeczuwając bliski wybuch wojny zawiozłem pod opiekę mojej Matki na Podkarpacie moje notatki, materiały rękopiśmiennicze, wykłady, – dalej moje publikacje i nieco najcenniejszych książek. Teraz to i owo uzupełniam, ale bez moich książek, bez własnego kąta i pracowni. Uciekać muszę z domu, aby spokojnie pracować.
[…] Wierzę, że wojna już jesienią może się skończyć. […] potem roboty będziemy mieli wszyscy po uszy. Byle sił starczyło i byle ludzi starczyło! Bo też ciągle ktoś wartościowy ubywa – więc i obawy rosną. Ale mam nadzieję, że zdrowy rdzeń ocaleje, że odkwitnie w słońcu, że zabliźni te straszne rany i rozwinie się w bujne drzewo.
[…] A tak by się pragnęło […] jeszcze garść uczniów wykształcić, popracować w słońcu i pogodzie –
Bardzo serdecznie Panią pozdrawiam
i wszystkiego najlepszego życzę
RP
30 II 1942
Droga Pani!
[Dostałem od Pani] pełną różnych pachnideł i kosmetyków cennych paczuszkę. Jakże mnie ta pamięć serdecznie wzruszyła! Jakże byłbym rad, żeby się pięknym za nadobne odwdzięczyć Pani! Najwłaściwsza byłaby tu z mej strony jakaś moja publikacja – niestety nawet takich nie posiadam tutaj.
[…] nadzieja, że to już ostatnia wojenna zima – podtrzymuje mnie i krzepi. Dzięki niej pracuję jeszcze, czytam, rozmyślam – krzątam się jak mogę . Marzę nawet – marzę o odbudowie dawnej znanej Pani pracowni, snuję czasem projekty tej odbudowy i udoskonalenia metod i usprawnienia całego jej organizmu.
Ale takie marzenia najmilej i najlepiej byłoby rozwijać w rozmowie z moimi wychowankami. Jeśli nie można osobiście z nimi się widzieć – to niechże listowny kontakt służy za pośrednika.[…]
Dla Pani i Jej najbliższych
wiele serdecznych pozdrowień
przesyła RP
24 III 1942
Szanowna Pani!
[…] Widzę, że i Pani – jak i ja – zabiega o stworzenie sobie jakiejś choćby skromnej biblioteczki, bez której przecie żyć nie może człowiek o poważnej kulturze.
Bardzo piękne to dziś […] zebranka na poważne tematy. Już sam udział w nich choćby najzupełniej bierny, milczący – w obecnych warunkach staje się chlebem anielskim dla duszy i nerwów, dla samopoczucia. Widzę z listu, że program ich obfity i cel wyraźnie określony.
[…] Czy Pani uratowała swoją pracę magisterską? Dopytuję o to wszystkich, bo przecież był to rzetelny i nieraz naprawdę wartościowy dorobek naszej pracowni. Gdyby przyszło do jej odbudowy, chciałbym o ile możności zebrać jak najwięcej tych prac.
Czy doczekam się tej chwili? Przedłużanie wojny jest dla nas groźne. Niszczy się straszliwie nasz materiał ludzki, zmniejsza się zasób książek, marnuje się i wskutek zastoju redukuje kapitał żywej wiedzy i wysychają źródła i podniety twórczości […] A zdrowie nasze?, a głód, a marnowanie i niszczenie dzieci? – a choroby coraz groźniejsze? Piekło się nad nami rozpętało – żyjemy i utrzymujemy się głównie siłą naszej żywotności i odporności. Ale i tu są szczerby przerażające i w miarę upływających tygodni i miesięcy coraz straszliwsze. Gdyby to choć spokojnie można było przynajmniej na dwie godziny dziennie oddać się spokojnej kontemplacji, wartościowej lekturze, dyskusji!
[…] Bardzo proszę o wiadomości o sobie – o wieści z Krakowa.[…]
Serdecznie Panią pozdrawiam
RP
Kraków 14 IV 1942 r.
Wielce Czcigodny Panie Profesorze!
[…] W sprawie owej „wonnej” paczuszki, do której z konieczności wrócić muszę – sprawi mi to największa radość, gdy Pan Profesor zachce łaskawie okazać mi tyle życzliwości, że wolno mi będzie czekać na publikacje pana Profesora w wydaniu powojennym. Nic mnie bardziej ucieszyć nie może – wszystko zaś inne proszę gromadzić jedynie i wyłącznie dla własnej biblioteki, która znów musi być wyborowa i nie wolno jej nikomu uszczuplać. Proszę pozwolić tym wszystkim, którzy żywią prawdziwą, głęboką wdzięczność dla Pana Profesora, by ją też mogli w miarę możności realizować jako swój pilny a najmilszy obowiązek.
Tu przecież nie tylko chodzi o promieniowanie wiedzą, o uprawianie kultury intelektu. Jeszcze jest cała reszta życzliwego człowieczeństwa, a tego przede wszystkim się nie zapomina. Słowa, zdania, zdawałoby się przygodnie ulotne, żyją, zapadają w świadomość słuchaczy i siłą własnych praw wracają ku tym, którzy nas nimi obdarowali, wracają, by cieszyć, krzepić, umacniać i dawać świadectwo wartościom nieśmiertelnym.
[…] Drogi Profesorze, proszę nie myśleć już teraz o zimie! Krzepmy się nadzieją, że zło się przesili, że przez lato zaczerpniemy nowych sił do borykania się z losem, że nam Bóg pozwoli przetrwać najgorsze. A za to potem! Jakiż wyścig pracy szlachetny! Gdy nasze Se.[minarium] znów odżyje, jakże chętnie poświęcimy wszystkie nasze możliwości budowaniu lepszego jutra.
[…] Myślę bardzo wiele o metodzie polon.[istycznych] studiów. Zbieram na zapas[?] te myśli, by je uporządkować, by nie miały charakteru dorywczego. Chodzi bowiem o dwie różne rzeczy: o wytyczenie ogólnych możliwości naukowcom (szczegółowe sami sobie wytyczyć powinni) i o należyte przygotowanie Pol.[onistów] nauczycieli.
[…] Łączę wyrazy czci i poważania a dla Domu Państwa ukłony –
Natalia Tułasiewicz
5 IX 43 r.
Droga Pani!
[…] Widzę z listu, że jakieś poważne zmiany zaszły w Pani wojennych perypetiach. […] niejasne określenia listu zaniepokoiły mnie nieco, mimo widocznego tonu uspokajającego. Jestem przeświadczony, że Pani w znacznej części tylko dzięki sile woli panuje nad sytuacją. Jest to budujące, piękne byle nie trzeba było za to płacić zbyt wielkim nakładem przerastającym nerwową wytrzymałość i fizyczną. Bo wtedy łatwo o niespodziane, nagłe załamanie się.
Wprawdzie doświadczenia wojenne dostarczają nam niemało pola do odpowiednich ćwiczeń, – zaprawiają, hartują do bardzo nawet wysokiego stopnia – ale są granice tej zaprawy i wytrzymałości.
Ileż z nas ta wojna piekielna wydobywa dobra i ile zła zarazem! […] ktoś z zachodu przybyły trafnie się wyraził o naszych, że „słabsi są coraz słabszymi, mocni coraz mocniejszymi”.
[…] wiek nieubłaganie się posuwa i czasem daje odczuć się dotkliwie. […] Gdybym się nie doczekał tego upragnionego dnia radości [zakończenia wojny] – liczę na to, że to, com zaczął, że wiele z tych ziaren, które rozrzuciłem nie zmarnieje, zacznie wśród młodych spadkobierców kiełkować i wyda dobry, uczciwy plon.
[…] Proszę o pamięć, o wiadomości bliższe o sobie i przesyłam wiele najlepszych życzeń i pozdrowień
RP
Adres na razie nie zmieniony, choć groza
wysiedlenia bardzo poważna
6 IV 1944
Droga Pani!
Do głębi wzruszył mnie list Pani z 26 marca. O jego zawartości różnym ludziom tu opowiadam.
Nigdy bym nie uwierzył, że Pani mogłaby fizycznie być na tyle odporną, żeby tyle miesięcy w takich warunkach przetrzymać. Gdybyż to można było […] szczegółowy dzienniczek prowadzić i odpowiednio go zabezpieczyć. […] Wielka i piękna praca. Czy tylko Pani jedna podjęła się tych trudów?
A czy nie byłoby dobrym środkiem nawiązanie korespondencji z odpowiednią wiekiem a wartościową osobą w kraju? Takie dwie młode osóbki wymieniając listy mogłyby wzajemnie wiele dobrego sobie wyświadczyć. Oczywiście korespondencja musiałaby być cenzuralna – niezbyt częsta.[…] Jeśli Pani uzna to za wskazane, to ja bez większych trudności, od razu zwrócę się do takiej osoby, któryby się tą sprawą zajęła.
[…] Za „Obiad galowy” bardzo dziękuję – rzuca on interesujące światło na wasze życie.
[…] O książki, których Pani pragnie, będę się starał.
[…] Bardzo wiele serdecznych słów i życzeń Pani przesyłam – proszę też i tej gromadce najbliższej z Poznania i tej dalszej ode mnie bardzo piękne pozdrowienia moje przekazać i życzenia radosnej powojennej pracy dla naszych u siebie.
Od moich najbliższych dołączam
piękne ukłony i wiele serdeczności
RP
.
Listy Natalii Tułasiewiczówny do prof. Romana Pollaka z Archiwum PAN w Poznaniu, sygn. nr 241. Odpis sporządziła Barbara Judkowiak. Listy prof. R. Pollaka do Natalii Tułasiewiczówny – archiwum rodzinne.