Po przesłuchaniach i śledztwie w gestapowskim więzieniu Ahlem w Hanowerze i w więzieniu w Berlinie, Natalię przewieziono do gestapowskiego więzienia w Kolonii. Tam w trakcie śledztwa była torturowana i katowana do krwi.
Jesienią 1944 roku skierowano Natalię z wyrokiem śmierci do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück.
Kolonia
7 września 1944 r., w czasie przerwy obiadowej w pracy1, Kolonia
Moi Ziuteczkowie Najmilsi!
[…] Co się nie powyrabiało przez tych kilka miesięcy! Tyle zmian! Wszystko osobiście znoszę dobrze i da Bóg niedługo ucieszymy się sobą na ulicy Śniadeckich2. Na ulicy Młyńskiej3 w Hanowerze doręczono mi tuż przed wyjazdem tu paczkę od Was. Najserdeczniej i najmocniej dziękuję, szkoda tylko, że tu nie mogłam jej wykorzystać, ale powetuję sobie kiedyś tę stratę, gdy zajadać się będę z Wami pysznościami, jak niegdyś. […] Pan trapi, Pan też i koi, pamiętajcie! O mnie się nie troskajcie, nie mogą jakoś zmóc mię trudy. […] Może wkrótce mój adres się ustabilizuje, to będziecie mogli do mnie pisać.
Całuję najmocniej
wasza Nata
1 Nata jest w więzieniu i zagęszcza aluzje…
2 Przed wojną Natalia mieszkała z rodziną w Poznaniu przy ul. Śniadeckich 30 m. 8.
3 To czytelna, przygotowana wcześniej przypomnieniem Poznania, aluzja do uwięzienia – na ul. Młyńskiej w Poznaniu był areszt.
Droga Oluniu4!
Piszę na kolanie jak mogę. Jestem zdrowa, cała, mam nadzieję rychłego powrotu do swoich, co pozwala mi znosić cierpliwie obecne trudy. Z Hanoweru wyjechałam tu 10 maja i teraz, tj. od miesiąca, mam coraz znośniejsze warunki bytowania. Przyzwyczajenie jest drugą naturą, dlatego przetrwałam za łaską Bożą różne niespodzianki losu, nie zawsze miłe. Cała moja troska, to moja rodzina i wy wszyscy, oddani i bliscy. O domu nie wiem nic od pięciu miesięcy, a ostatni list z Rembertowa sygnalizował mi poważną chorobę Tadka, […] o zdrowie Matusi bardzo się niepokoję. Do nich pisałam trzykrotnie, […] bo szukam, gdzie mogą być w tej zawierusze (nie wspominaj o tym Niusi w liście do niej5) Sama nie mam stałego adresu, spodziewam się dalszej podróży bliżej Ciebie, dlatego adresu swojego nie podaję. Jeśli ten list otrzymasz, to odbiór potwierdź, że Niusi list Cię znalazł. Jeślibyś wiedziała coś o moich, napisz – każde słowo na wagę złota. Niusia musi mieć pozwolenie władzy na wysłanie listu, odbiór idzie przez cenzurę; ja na szczęście jestem dziś w lepszym położeniu. Tak się modlę ciągle o Was wszystkich, myślą biegnę ciągle do Ciebie. […] Czy masz wieści od Twojej Matusi i Jędrusia6? Pisz do Niusi ostrożnie i dowcipnie. Na Gwiazdkę spodziewam się być ze swoimi. […] Bóg jest wielki, tak cudownie czuwa nade mną. Nie martw się o mnie.
Całuję Cię najserdeczniej i Danusię7, mężowi ukłony
Nata
[…] Jeśli możesz, donieś moim coś o mnie. Hannover opuściłam 29 kwietnia 1944.
Köln, Deutz, Hifsgef. St. 4.N.
4 List do Aleksandry Marcinkiewiczowej z Jaworzna, przyjaciółki Natalii jeszcze z czasów szkolnych w Krakowie. Przez nią (Jaworzno było włączone do II Rzeszy) Nata przekazywała wiele przesyłek dla rodziny.
5 Dla Oli Natalia została po dawnemu, z dzieciństwa, Niusią, choć od studiów używała formy imienia Nata.
6 Nata pyta zapewne o swą matkę i chrześniaka Andrzejka.
7 Córeczka Marcinkiewiczów.
25 września 1944 r., Kolonia
Na prośbę drogiej nam Pani Naty ośmielam się pisać, choć nieznana Szanownej Pani jestem zupełnie. […] Jestem dawną Pani Naty towarzyszką i należę do „piątki poznańskiej”.
Długo miałyśmy możność przebywać w tak cennym i drogim dla nas towarzystwie Pani Naty. Lecz srogi los wyrwał i odebrał nam „słoneczko”, które tak jasno i ciepło nam świeciło. […] Już pięć miesięcy nie ma ich między nami, bo równocześnie z Panią Natą zabrana została Janka Domagalska. […] Smutno nam, ale żyjemy wielką nadzieją, że Bóg pozwoli im przetrzymać te trudy i cierpienia, jakie mężnie znoszą. Modlitwy nasze nieustannie płyną do stóp Najwyższego; sądzimy, że modlitwy nasze zostaną wysłuchane.
[…] Pani Nata prosi, żeby była Pani tak łaskawa i skomunikowała się z rodziną Pani Naty. Doniosła im tę radosną wieść, że żyje Pani Nata z ufnością i wiarą głęboką, że Bóg zawsze z nimi.
(Z listu Fili Królczyk, współpracownicy Natalii w Hannoverze, napisanego parę miesięcy po aresztowaniu Natalii do A. Marcinkiewicz)
26 września 1944 r., godzina 17, Kolonia
Droga przyjaciółko moja, Oluniu!
Znowu się odzywam. […] Jakoś dotychczas nie biorą nas na transport, może to wprawdzie nastąpić lada dzień ze względu na ogólną sytuację. Jest mi tu nie najgorzej, mam względną swobodę poruszeń; w czasie wędrówek do bunkra pobliskiego, gdzie nocujemy, mam trochę przechadzki; za dnia na podwórzu barakowym widzę piękne drzewa, trochę grządek, jeszcze zielonych, słowem, najgorsze już najprawdopodobniej mamy za sobą. Od 10 maja, tj. od czasu wyjazdu tu, towarzyszy mi jedna z najlepszych koleżanek z Hanoweru8, więc we dwie lżej nam nieść niespodzianki wojny. Poza tym poznaję tu coraz inne koleżanki, czasem bardzo różne, ale zżywamy się po jakimś czasie, a wspólna ufna modlitwa najlepiej nas jednoczy. Najtrudniejsza była dla mnie pierwsza połowa maja, w Hanowerze u Mont[elupich]9 przypadł mi wypoczynek dziesięciodniowy, bo przestałam pracować 29 kwietnia. Te dni za łaską Bożą przeszły znośnie, następny dopiero etap był znacznie trudniejszy, ale Bóg zawsze cudownie nas wspierał. Jeszcze w Hanowerze u Mont. miałam króciutką operację na gruczoł limfatyczny szyjny lewy nagle od marca znacznie powiększony. Ranka zagoiła się pięknie, dziś tylko od czasu do czasu chodzę do sanitariusza tutejszego na dorywczy opatrunek. Nadto w mięśniu twarzowym, także po lewej stronie, między dziąsłem a skórą twarzy powiększył mi się wtedy gruczołek (?) jakiś, który przed wojną był wielkości ziarenka kawy, […] nigdy mnie nie bolał, więc go wtedy zlekceważyłam. W Hanowerze, w barakach było trochę wilgoci, dlatego oba gruczoły nagle się powiększyły. Ten gruczołek twarzowy miał mi usunąć operacyjnie dentysta. Ale właśnie, gdy mi wyznaczył godzinę, opuściłam nagle miejsce pracy z niezależnych od siebie względów. Tu sanitariusz (Wiedeńczyk) dał mi trochę tranu, cebionu, więc się krzepię. Choć podobało się Bogu pomnożyć mi od pięciu miesięcy trudy
wojny, znoszę je cierpliwie, wdzięcznym sercem przyjmując niezliczone łaski, które pozwalają mi doróść do kolei losu, takich bądź, co bądź dynamicznych.
Kiedyś, może wkrótce, opowiemy sobie koleje życia ostatnich miesięcy, a okaże się z pewnością, że wszystkie cierpienia dane nam były na pogłębienie życia wewnętrznego i dobro przyszłości. […] Nie mam żadnego kontaktu z rodziną od pięciu miesięcy. […] Modlę się jednak za nich wszystkich najserdeczniej jak umiem, i w tym cała moja moc i pociecha. Obawiam się bardzo o zdrowie Matusi, a także o koleje losu Tadka chorego i Zochy, którzy przez Niusię mogli
mieć nieprzyjemności. Tak się czasem życie przedziwnie układa i na zmianę tej dziwności wpłynąć niepodobna. Może, chociaż Halutka towarzyszy mojej Matuli w trudnych ostatnich etapach losu, tym się krzepię, choć tyle niewiadomych przede mną. O Ziutkach aż boję się myśleć w ogóle, kogo ja z moich ukochanych zastanę jeszcze przy życiu? I jak długo czekać na wyjaśnienie tych zagadek? Zdaję mi się, że już krótko biedy. A dajże Boże, bo tak czekam! […] Niusia mi mówiła, że nie zapytywano o Olunię10, więc sądzi, że ta nie miała przez nią żadnych urzędowych nieprzyjemności. Odpisz jak było, abym się całkowicie uspokoiła. W każdą środę tygodnia modlę się szczególnie gorliwie za cały Wasz dom i Twoją matuchnę.
[…] Tu jestem w tym, co mam na sobie, więc i śpię w tym na deskach i marzę o własnym łóżku, łazience i nie dziadowskim ubraniu. […] Bóg pamięta przez dobrych ludzi o moich najkonieczniejszych potrzebach. Wracając jeszcze do mojego zdrowia, ten drugi gruczołek pękł mi sam od zewnątrz i jeszcze się goi, dlatego chodzę do sanitariusza i zmienia mi plastry. […] wszystko mogłam znieść. Znów mi się organizm oczyści na dłuższe lata. Byle tylko moi przetrwali te wszystkie biedy, Tadkowie z dziećmi nie doznali nowej krzywdy losu, byłabym spokojniejsza, choć i tak ufna czekam. On daje, On też i bierze, jeśli taka Jego wola.
Tak często myślę o Tobie i o Twoich. […] Czy przepracowanie nie odbiera Ci resztki sił? Czy mąż zdrów? A Danusia jest Ci na pociechę? W ostatnim liście pisałam Ci, ze miałabym Ci niejedno do powiedzenia, ale musisz się wpierw do mnie odezwać po długim milczeniu.
[…] Pomyśl, trzy i pół miesiąca nie widziałam słońca, powietrza ledwie mogłam łyknąć (śpiewka o tym mówi nasza: „jedzenie kacze, okienko dla szczura, ale wołamy hurra!”), jednak mię nie zmogło. Miałam ciężki świerzb. Już zaleczony, ale skóra ciągle mię swędzi, bo muszę spać w codziennym ubraniu. W ogóle, opowieści będzie bez końca i to jakich!
Ta zmiana warunków życiowych spadła na mnie zupełnie nagle i niespodziewanie. Moi, jeśli nie otrzymali korespondencji Niusi, pewnie mnie już pochowali. Ale wrócę cała, trochę zmęczona, donieś to moim, jak będziesz mogła, droga, a nigdy Ci tej usługi nie zapomnę. W drugiej korespondencji doniosłam Ci, że zanosi się na moją bardzo rychłą podróż11 i prosiłam, byś się wstrzymała z korespondencją aż podam stały adres. Otóż pisz, mimo wszystko, niech mam nareszcie jakieś wieści od bliskich. Tak jestem tego stęskniona. Załączam kartę dla mojej Matuli, wyślij, gdy będziesz mogła […]
oddana sercem Nata
8 Janka Domagalska.
9 Przy ul. Montelupich było w Krakowie więzienie, osławiona katownia gestapo.
10 Nata się obawiała, że jej korespondencja naraża adresatów na zagrożenie ze strony gestapo.
11 Natalia najwyraźniej spodziewała się zakończenia śledztwa wyrokiem.
.
26 września 1944 r., godzina 15, w barakach12, Kolonia
Moja Mateńko jedyna i najdroższa i wszyscy moi ukochani z Rembertowa, Ostrowca i Krakowa! Tak Was szukam, tak tęsknię, tak pragnę Was pocieszyć, że wszystko przetrwałam za łaską Boga. Ileż gorących, codziennych moich modlitw idzie za Wami wszystkimi, ukochani! Ten arkusik piszę znów na kolanie, wysyłam do Luśki13 przez okazję. Ona Wam wyśle, gdy tylko to będzie w jej mocy. Już niedługo się uściskamy! Pomyślcie, co to będzie za radość! Nie zmogą mnie trudy wojny, a nieco wypoczynku wśród Was, najdrożsi, postawi mię zaraz mocno na nogi! Teraz nie chodzę do roboty, bo idą silniejsze, kochane koleżanki, za to
przynosząc swój zarobiony chleb z miasta. Zawsze pamiętają o moim, znów teraz wilczym apetycie. Niusia T.14 trzykrotnie wysyłała wieści przez okazję do swoich. […] Anusia musi mieć pozwolenie władzy na korespondencję, więc powiedzcie Jej bliskim, by to mieli na uwadze i to także, że ewentualną do niej korespondencję oddadzą, ale przez cenzurę. [….] Koleżanka z Poznania15 towarzyszy mi dotychczas, tylko w Hanowerze przez dziesięć dni byłyśmy rozdzielone. Wiele z Jej towarzystwa koleżeń[skiego] mam pociechy. Co dzień rano i wieczór wspólnie się modlimy, także pospołu z innymi koleżankami. Jest nas teraz sześć, przeżywamy Mszę św. i to nas bardzo jednoczy i krzepi. Jak Wy tylko, najmilejsi, znieśliście nowe wojenne trudy? Tak drżę o każde z osobna, tak Bogu i Matce Jego polecam! Piszcie do mnie na adres Luśki. […] Ona mi przyśle Wasze słowa, gdy to będzie możliwe i tak korespondencja nie zginie. A jeśli to jest niemożliwe, to, chociaż tego pragnę, byście Wy wiedzieli, że żyję i trwam; ja poczekam cierpliwie na drogie Wasze słowa. Tak wędruję po Rembertowie, Ostrowcu i Krakowie, rozmawiam z Wami wszystkimi! Gdy wrócę, to chyba oszaleję z radości! Matuleńko, tuląc się do Twego Jedynego serca całuję wszystkich, wszystkich kolejno z dziatwą.
Wasza Natula
Pozdrówcie wszystkich bliskich, znajomych, kochanych; o wszystkich pamiętam w modlitwach. Wasze sprawy materialne polecam najgoręcej św. Antoniemu.
Köln, Deutsch-messe P. G. H. St. 4.
12 Ze względu na matkę Natalia ukrywa w ten sposób informację o uwięzieniu, stwarza wrażenie, że nic się nadzwyczajnego nie wydarzyło.
13 W domu Natalii o Oli Marcinkiewiczowej mówiło się Luśka.
14 Natalia o sobie.
15 Janka Domagalska.
Ravensbrück
[na obozowym blankiecie] December 1944
Ravensbrück beim Fürstenberg in Meklemburg Meine teurste Freudinen, Frau Maria und Tecia! Wie freue ich mich, dass ich Ihnen die beste Weinachts wünsche senden kann! Bin gesund, Gott hilft mir jeden Tag. Denke täglich mit sonderbaren Dankbarkeit von Ihnen Beiden. Haben Sie meine letzte Karte von Köln bekommen? Von meiner Familie habe ich schon 7 Monate keine Nachrichten, die Adresse der Tante Halina habe ich vergessen, das ist jetzt für mich nur schlimm. Ich weiss, wie jetzt schwer ist für meinen Verwandten und Bekannten etwas mir von Essen oder alten warmen Kleider und Wäsche senden, aber bitte… (zatarte) Gott mit Sie,
Nata16
[Moje drogie Przyjaciółki, Pani Mario i Tecio! Jakże się cieszę, że mogę Wam przesłać najlepsze życzenia Bożonarodzeniowe! Jestem zdrowa, Bóg pomaga mi każdego dnia. Myślę o Was codziennie ze szczególną wdzięcznością. Czy otrzymałyście moją ostatnią kartkę z Kolonii?
O mojej rodzinie nie mam już wiadomości od siedmiu miesięcy, adres cioci Haliny17 zapomniałam, to jest teraz dla mnie najgorsze. Wiem, jak ciężko jest teraz moim bliskim i znajomym, by mogli przesłać mi coś do jedzenia czy stare ubranie, bieliznę, lecz proszę… (zatarte) Bóg z Wami, Nata]18
.
16 List pisany cudzą ręką; chora Natalia dyktowała list na pryczy w obozowym rewirze (blok 10 B) swej sąsiadce przywiezionej do obozu po powstaniu warszawskim i uczennicy, z którą przerabiała powtórkę do małej matury, Krysi Olszewskiej (nr 65549). Krysia, ur. w 1925 r., nie wyszła z obozu – zmarła w ostatnich tygodniach, kiedy obóz oczekiwał na otwarcie bram…
17 Halina z Mazurkiewiczów Tułasiewicz nie została wysiedlona z Poznania (kontakt pocztowy z włączonym do II Rzeszy Krajem Warty był łatwiejszy niż z Generalną Gubernią).
18 Tłumaczenie Redakcji miesięcznika „W drodze”, 1994 nr 9 (253).
W Wielki Piątek 30 marca 1945 roku – selekcja w bloku 29 objęła fizycznie wyczerpaną Natalię. Natalia została zagazowana przypuszczalnie 31 marca 1945 roku, w przeddzień wkroczenia do obozu aliantów.
Opracowanie przypisów – Barbara Judkowiak
Wybór korespondencji – Dorota Tułasiewicz