PRACA NAUCZYCIELA
Z własnego wyboru podjęła decyzję życia w samotności. „Walor samotności stwarza niesłychane horyzonty działania” – mawiała.
Pracowała zawodowo, najpierw w prywatnej szkole katolickiej pw. św. Kazimierza. Zgodnie z ówczesnymi przepisami, które wymagały co najmniej dwu lat praktyki w szkole powszechnej, chcąc awansować, zdawała w 1936 roku przed państwową komisją przy Uniwersytecie egzamin na nauczyciela szkół średnich, po czym uzyskała pracę w Gimnazjum Sióstr Urszulanek, które sama kończyła. Została członkiem Towarzystwa Nauczycieli Szkół Średnich i Wyższych. Zapisała się w pamięci ludzkiej jako nauczyciel nowoczesny, niezwykle twórczy, żyjący wydarzeniami dnia codziennego. Zdobywała autorytet poprzez stawianie sobie coraz to nowych i wyższych wymagań, zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym.
Przekonana, że dla „Boga wychowuje i kształci”, zaangażowana osobiście w proces odnowy szkoły. Ambitna, otwarta intelektualnie na świat, odważnie broniła pryncypiów światopoglądowych i wychowawczych środowiska katolickiego. Świadoma, że nadchodzą ciężkie czasy dla Polski, przygotowywała młodzież do sprostania trudnym wyzwaniom, jakie niesie przyszłość, ucząc ją „stawać do apelu w szeregi Boże”.
Podejmowała próby druku swojej twórczości, wysyłając prace do ówczesnych wydawnictw. Planowała pracę doktorską dotyczącą poety Rostworowskiego. Nazywała siebie poetką, podkreślając że o poezji decyduje przede wszystkim stosunek do życia.
Często podróżowała. Mawiała, że ma w sobie coś z Wikinga. Była w Wilnie, płynęła Batorym do Norwegii, brała udział w uroczystościach kanonizacyjnych św. Andrzeja Boboli w Rzymie. Zwiedziła wówczas m.in. Wenecję, Asyż, Florencję. Obcowanie ze sztuką było dla niej wielkim szczęściem.
Nigdy nie traciła czasu. Potrafiła podporządkować swoim planom niedomagania fizyczne. Coraz bardziej odkrywała, że jest jednym z tych „kamieni, które Bóg rzuca na szaniec”. Samodzielnie i odważnie szukała swej własnej drogi ku świętości. „Nie oddzielam życia najbardziej szarego od ideałów, ku którym podążam. Wszystko, praca, nauka, sen, przyjemność, jedzenie, wszystko wciągam w swój program doskonalenia się”.
Dom Tułasiewiczów otwarty na młodych, organizujących wieczorki muzyczne i, taneczne, był jednocześnie tradycyjnie patriarchalny, pielęgnował staropolskie tradycje i rytuały, wyrażające szacunek dla starszych. Rodzice wspólnie z dziećmi uczestniczyli w ważniejszych wydarzeniach życia kulturalnego i artystycznego Poznania. Natalia podsuwała im do czytania lektury, o których potem rozmawiano. Dyskutowano o polityce, życiu codziennym – ton rozmów, ze względu na różnicę pokoleń i wybuchowe charaktery niektórych dyskutantów, nie zawsze był spokojny i łagodny.
Podpunkt „Lata młodzieńcze” opracowała śp. Dorota Tułasiewicz. Wykorzystane zostały fragmenty przygotowywanej do druku monografii N. Tułasiewiczówny, autorstwa prof. B. Judkowiak.