WARTOŚCI NADRZĘDNE
Natalia wychowywała się i kształciła w szczególnym momencie dziejowym: pierwszej wojny światowej, wyzwolenia spod jarzma zaborców, radości Polaków z odzyskanej niepodległości i świadomości poniesionych strat. Kraj skołatany długoletnią niewolą potrzebował zjednoczenia sił narodu w pracy na rzecz przywrócenia rodzimej tożsamości i kultury.
Studia Natalii to okres kształtowania się nowych, powojennych elit intelektualnych, które miały odegrać ogromną rolę w krzewieniu ducha polskiego. W Wielkopolsce przodującą instytucją, pełniącą funkcje naukowe i kulturalne, oddziałującą na młodzież akademicką, jak i społeczność miejską, był Uniwersytet Poznański. Młodzież kształcona tam w duchu obowiązku służby Ojczyźnie, aktywnie przyczyniała się do rozwoju wszelkich form działalności, zarówno kulturalnej, jak i społecznej. To właśnie młoda inteligencja była nadzieją nowego jutra wolnej Ojczyzny. Istotną cechą tego okresu była nierozłączność myśli patriotycznej i wiary katolickiej. Na płaszczyźnie społeczno-kulturalnej i politycznej Kościół stał się reprezentantem dążeń narodowych, zachowanie tożsamości religijnej gwarantowało tożsamość narodową.
Pokolenie Natalii, którego wiedza i talent miały przysłużyć się rozwojowi wolnej Polski, jak na ironię losu przygotowywało się w owym czasie na misję o wiele trudniejszą, bowiem przyszło im stawić czoło nowemu okupantowi. Wielu, którzy mieli nadzieję rozwinąć skrzydła wolności, w walce z reżimem poświęciło swoje siły i zdolności, a nierzadko i własne życie. Natalia, całe życie czynnie realizowała ideały i postulaty tamtych dni.
Nieustanną chłonność duchową Natalii legitymuje jej stosunek do zdobywania wiedzy, marzenia o zharmonizowaniu kultury ducha z kulturą ciała, a także realizowanie idei humanistycznych.
Wiedza
,,Z całą pasją uzupełniam ciągle zasoby swojej wiedzy”
Natalia nieustannie dokształcała się. Nie pozwoliła, aby niespokojne czasy, w których żyła ograniczyły jej samokształcenie: „Porywa mnie jutro, którego przewidzieć nie podobna i dni, co wymagają całego wysiłku człowieczego. […] oto trwam na przekór trudnym losom, […] mogę pracować, myśleć i realizować myśli i tęsknić do nowych możliwości”.
Kształcenie Naty zdominowały wrodzone umiłowanie piękna oraz drzemiący w niej pęd do zdobywania wiedzy. Była przekonana, że rozum i naukowe poznanie stoją na równi z uczuciem: „podkreślając na każdym kroku walor kultury uczuć, kultury serca, doceniam w pełni, jakim fundamentem jest dla takiej uprawy właśnie intelekt, Bogu poddany i oddany rozum z przecudnym bogactwem myśli”. Zawsze podkreślała konieczność zachowania kultury intelektu. W duchu idei tomistycznej szanowała rozum kontrolujący, weryfikujący, stojący na straży wyższych wartości.
Cechowała ją wszechstronna ciekawość świata: „dużo się uczę i to z żarliwością radosną, […] w przeczuciu, że to wszystko przyda mi się ogromnie i że ten twórczy entuzjazm, jaki ta nauka we mnie budzi, rozsieję w przyszłości wokół siebie, rozpromienię. […] Z całą pasją uzupełniam ciągle swoje zasoby wiedzy humanistycznej, aby po wojnie służyć wszystkim tym, którym pod tym względem na coś się przydam. […] Zdaje się, że głód wiedzy nie przestanie mię trawić do ostatniego tchu życia”.
Maria Woyczyńska [przyjaciółka Natalii] podkreśla we wspomnieniu o Natalii: czas wydawał się Nacie zawsze za krótki – by dopełnić obowiązku tajnego nauczania, a potem czytać, dokształcać się, rozmawiać z zajmującymi ludźmi, pomagać drugim i nawet w warunkach okupacyjnych podróżować – jak również opracowywać i wypełniać programy tzw. „śród literackich”.
Kultura
,,Harmonia kultury ducha z kulturą ciała”
Nieposkromiony głód poznania był kluczem do rozwoju życia duchowego Natalii: „jest […] we mnie zawsze przemożna tęsknota do pogłębiania wiary uczciwymi a ustawicznymi, do ostatniego tchu życia, studiami. Przecież właśnie rozum nasz czyni nas stworzeniami na obraz i podobieństwo Boże.
„Przeczytałam tu Dzieje Apostolskie. […] Ta lektura nasuwa mi wiele myśli nowych, budzi we mnie wiele wątpliwości, ale nie lękam się tego, bo intencja moja rozstrzyga o wartości tej lektury, a wątpliwości pobudzają mię do źródłowych, uczciwych studiów, jakich kościół dzisiejszy wymaga od ludzi wykształconych, zwłaszcza od tych, którzy powołani są do misji apostolskiej. Nie wolno przed trudnościami chować głowy w piasek. A bodaj, czy nastaną takie chwile, że nie będę miała żadnych trudności przy tej najtrudniejszej w świecie lekturze!”
Świat duchowy Natalii, wrażliwość na piękno i rozumne poznanie uszlachetniły jej rzeczywiste życie. Umiłowanie piękna w przejawach ludzkiej działalności, podziw dla fenomenu twórczego człowieka we wszystkich dziedzinach życia, uformowały pojmowanie świętości u Natalii. Opisując jego sens zwykła się odwoływać do kanonu piękna i wartości humanistycznych danych okresów w dziejach kultury europejskiej. Pisała: „marzę o rzeczy trudnej, a kuszącej: o zharmonizowaniu kultury ducha z kulturą ciała, o pogodzeniu niejako chrześcijaństwa z najistotniejszymi wartościami antyku […] Trawi mię w życiu głód podwójny. Głód świętości i głód piękna. W istocie jest to jedno i to samo. Ale głód świętości w dziejach ludzkich przejawił się najpełniej chrześcijańskim średniowieczem, a głód piękna, po helleńskich ekstazach, w chrześcijaństwie najpełniej w renesansie. Marzę o tym, by ludzkość stworzyła nareszcie dobę chrześcijańskiego renesansu. Będą tacy, którzy powiedzą, że renesans w istocie swej zaprzecza chrześcijaństwu. Sądzę inaczej. Świętość prawdziwa o cechach, mimo wszystko, renesansowych, oto co mię absorbuje wewnętrznie. […] więc nie tylko chcę, ale muszę być świętą, nowoczesną świętą, teocentryczną humanistką”.
„Dał mi Bóg wielkie poczucie piękna, więc raduję się zawsze, ilekroć sobie wspomnę, że w przyszłym życiu, po zmartwychwstaniu ciała, nasyci się całkowicie moja tęsknota do harmonii władz duchowych i cielesnych człowieka. Ten, który tu na ziemi nie tylko duchem, ale i ciałem współżył z Chrystusem, z Nim cierpiał, z Nim się radował, z Nim walczył o świętą codzienność, z Nim też będzie doznawał szczęścia żywota uwielbionego, wolnego od wszelkiej skazy grzechowej. „Ten, który jest” – jak Go pięknie określa w Summie św. Tomasz z Akwinu, to dla mnie najpełniejsze Piękno.”
Humanizm
„Największym darem życia jest człowiek, jego dobre, czujące serce”
Idee humanistyczne realizowała Natalia w każdym momencie życia. Przekonana, że „największym darem życia jest człowiek, jego dobre, czujące serce”, wskazywała: „każdy człowiek spotkany przygodnie, choćby nawet banalny, wart jest tego, by mu poświęcić trochę uwagi. […] to mi się wydaje godnym umartwienia, by do każdego człowieka podchodzić jak do bliźniego, wobec którego mam bynajmniej nie łatwy obowiązek miłości. Wszystko jedno, czy ten człowiek odświeży mię intelektualnie, czy nie, czy mnie zmęczy, czy nie, czy mi się wyda ciekawy, czy nie […]. Nigdy jednak nie wolno nam łudzić się przekonaniem, że w danej sytuacji bylibyśmy lepsi. Wolno nam tylko przypuszczać, że bylibyśmy inni, a inność ta zależy przecież od rodzaju łask, które tak rozmaicie bywają nam dane”.
Podczas wojny przejęta losem ludzi dotkniętych cierpieniem pisała: „Mnie boli każdy ból istnienia. Chora roślina, cierpiące zwierzę budzą moje współczucie, jakże miałabym być głucha na rozpacz człowieczą, dlatego tylko, że cierpiącym jest człowiek innej rasy, innej wiary, innych przekonań? Więc tylko, ponieważ inaczej nie mogłam pomóc wszystkim nieszczęśliwym tego łez padołu, modliłam się sercem całym o zmiłowanie dla tych zwłaszcza, którzy najmniej zawinili, za tych, którzy stracili wszelką nadzieję, za opętanych strachem męki i śmierci, za dzieci, kobiety, starców i za młodość, ginącą w kłębach dymu i stosie płomieni”.
W przeddzień swego wyjazdu do Hanoweru zanotowała rozmowę przeprowadzoną z p. Antonim Marylskim. Dotyczyła ona wymierzania sprawiedliwości i możliwości przebaczenia wobec okrucieństwa okupanta: „Między panem Marylskim a mną była różnica zdań. […] Twierdził, że stosowanie miłosierdzia do wroga to etyka indywidualna. Tylko ona może się zdobyć na ten heroizm święty”. Natalia była jednak innego zdania: „nie potrafię nienawidzić tych, którzy skrzywdzili moją rodzinę i mnie”.
Poruszona widokiem straszliwie zbombardowanego Hanoweru, relacjonowała w liście do rodziny: „Tu, gdzie się trudzimy wszyscy wielce, widzę i słyszę niejedno, mogłabym się stać szowinistką, jednak nie, te ideały, które najwięcej ukochałam, ogólnoludzkie, dogłębnie humanistyczne, żyją we mnie jeszcze pełniejszym życiem”.
Doznawszy ogromnych prześladowań ze strony Niemców, po przesłuchaniach w gestapowskim więzieniu w Kolonii podczas których katowano ją do krwi, pozostała wierna swoim przekonaniom. Jej współwięźniarka z Kolonii wspomina: „gdy znów zabrali Natę na badania była bardzo zbita i okrwawiona, płakała, już nie potrafiła ukryć bólu i poniżenia człowieka, ale nie złorzeczyła im, a modliła się za nich, za swoich oprawców. […] nie umiałyśmy im wybaczyć, ani się za nich modlić, jak to tylko potrafiła Natalia, nie dorosłyśmy do takiego stanu jak Ona”.